czwartek, 23 lutego 2012

Rozdział 1

                Moje życie to pasmo nieszczęść. Gdy miałam 5 lat mój tata zginął w wypadku samochodowym. Jakiś debil jechał po pijaku i wjechał w niego. Natomiast moja mama zmarła na raka gdy chodziłam do 1. gimnazjum. Tydzień przed śmiercią mamę odwiedziła moja kuzynka – Michelle. Moja rodzicielka poprosiła ją, żeby w razie gdyby coś poszło nie tak podczas operacji, to żeby to właśnie ona starała się  o prawa do opieki nade mną. Oczywiście Mich się zgodziła. Od momentu kiedy dostała prawa mieszkam z nią i jej chłopakiem Maxem w Manchesterze.

**************************************************

- Thalia, wstawaj już! – krzyknął Max

- Już wstaję! Pali się czy co?! – odpowiedziałam z nutką ironii.

- Nic się nie pali, ale wydaje mi się, że musisz iść dzisiaj do szkoły, prawda? – zapytał.

- Jezu, na śmierć zapomniałam, że umówiłam się z Biancą i Annabeth pod domem! Która godzina tak w ogóle?

- Jest 8:20.

„No pięknie” pomyślałam. „Mam tylko 20 minut na ogarnięcie się i dojście do szkoły”. Postanowiłam, że śniadanie sobie dzisiaj odpuszczę. Pobiegłam pędem do łazienki. Umyłam się, doprowadziłam moje włosy do porządku, zrobiłam lekki makijaż. Najgorsze było dopiero przede mną, a mianowicie wybór stroju. Jednak nie zajęło mi to tyle ile się spodziewałam. Ubrałam się w T-shirt z nadrukiem, czarne rurki i conversy. Na bluzkę narzuciłam jeszcze koszulę i byłam gotowa. Gdy wyszłam z domu była godzina 8:40. „Nie jest tak źle”. Kiedy wyszłam z domu moje przyjaciółki czekały już na mnie. Po ich minach widać, że są troszkę wkurzone, ale już do tego przywykłam, gdyż takie lekkie spóźnienia zdarzają mi się coraz częściej. Do szkoły doszłyśmy równo z dzwonkiem, ale musiałyśmy czekać bite 15 minut zanim przyszedł nasz nauczyciel od chemii, pan Chase. Lekcje ciągnęły się niemiłosiernie, w końcu 7 lekcji, a dodatkowo 2 godziny treningu. Po szkole poszłyśmy do mnie, ponieważ miałyśmy do wykonania projekt na biologię. Siedziałyśmy nad nim prawie 4 godziny, ale byłyśmy zadowolone z naszej pracy. Niestety dziewczyny musiały już iść więc zabrałam się za zakuwanie do jutrzejszego testu z geografii (nienawidzę  jej). Pani Pierce jest strasznie wymagającą kobietą i to właśnie z geografii (jako jedynego przedmiotu) wychodzi mi średnia 2. „Jutro sobota” pomyślałam. A to oznacza tylko jedno – ZAKUPY!!! Z domu wyszłyśmy ok. 10. Chodziłyśmy po sklepach takich jak: Zara, Reserved, House, Cropp, H&M, Springfield czy Bershka. Kiedy siedziałyśmy w naszej ulubionej kawiarence i piłyśmy cappuccino dostała sms’a od Michelle:

„Wracaj do domu, bo znając życie nie wzięłaś kluczy. Muszę jechać do studia, a Max zaraz ma jakiś wywiad. Jak chcesz to przyprowadź dziewczyny. Możecie zamówić pizzę i obejrzeć jakiś film. Postaram się być jak najwcześniej :*”

Kiedy weszłam do domu przeraziłam się. Nasz salon nie przypominał tego poprzedniego salonu. Przypominał raczej studio telewizyjne. Wszędzie były kamery, mikrofony i jeszcze jakieś rzeczy. Na kanapie siedział Max z resztą zespołu: Nathanem, Jayem, Tomem i Sivą. Podeszłam do Maxa, wzięłam go za rękę i wyprowadziłam do kuchni po czym zaczęłam na niego wrzeszczeć:

- Czemu mi nie powiedziałeś, że ten wywiad będzie u nas?!

- No tak jakoś wypadło mi z głowy. No ale weź się nie wpieniaj!

- Dobra, postaram się. No ale wiesz jakbym wiedziała wcześniej to powiedziałabym dziewczynom. Wiesz jak Bianca lubi Jaya, a Annabeth Toma.

- A Nathan lubi ciebie…

- Serio?! – jego słowa mnie zatkały, ale po chwili wróciłam na ziemię – Ale ja mam chłopaka!

I na tym zakończyła się nasza rozmowa. Kiedy weszłam z powrotem do salonu podeszłam do chłopaków i przywitałam się z nimi. Bianca i Annabeth rozmawiały z Jayem i Tomem, więc im nie przeszkadzałam. Wiedziałam, że między nimi coś będzie. Postanowiłam pójść do pokoju i zagłębić się w lekturze wpisów na twitterze. Po 15 minutach dziewczyny zakończyły swoje konwersacje z chłopakami i przyszły na górę, więc zasiadłyśmy do filmu. Wybrałyśmy „I że Cię nie opuszczę”. Poszłyśmy spać około godziny 1:00. Spodziewałam się tego więc pożyczyłam im swoje koszule.

Poniedziałek…

Do szkoły miałam na późniejszą godzinę, więc się nie spóźniłam tak jak mam to w zwyczaju. Gdy weszłam do szkoły usłyszałam w głośniku głos dyrektora. Informacja brzmiała tak: „Proszę wszystkich o uwagę! W ten piątek odbędzie się bal semestralny. Więcej informacji przekażą wam wychowawcy.” Pomyślałam, że super sprawa. Od razu umówiłyśmy się z dziewczynami na zakupy.

7 komentarzy:

  1. bardzo ciekawy początek ;*
    czekam na kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo ciekawy początek ;)
    czekam na dalej ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie się zapowiada:)
    Czekam na dalszy ciąg:D

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawy początek
    czekam na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy początek!
    Czekam na kolejne rozdziały, bo bardzo fajnie się zapowiada! :*
    <3

    OdpowiedzUsuń