sobota, 25 lutego 2012

Rozdział 4

******************** Perspektywa Nathana************************
Siedziałem z chłopakami w pokoju Maxa, kiedy postanowiłem zaczerpnąć powietrza. Gdy wyszedłem na taras, zauważyłem, że Thalia śpi na leżaku. Wziąłem ją na ręce. Jej zapach był taki przyciągający. Gdy śpi wydaje się być taka bezbronna. Zaniosłem ją do pokoju i położyłem na łóżku jak najdelikatniej jak umiałem. Zostałem z nią jeszcze chwilę. Kiedy tak siedziałem, słyszałem jak przez sen szepcze moje imię. W końcu sam zasnąłem. Obudziłem się dopiero następnego dnia. Niestety Thalia już nie spała.
- Czemu śpisz u mnie w pokoju?
- Wczoraj gdy przyszłaś do domu, wyszłaś na taras. Ja potrzebowałem chwili spokoju od tych małpiszonów, więc też tam poszedłem. Zobaczyłem ciebie, jak spałaś na leżaku. Postanowiłem cię zanieść tutaj. Siedziałem jeszcze chwilę, aż sam zasnąłem.
- To wiele wyjaśnia.
- No właśnie. Śniłem ci się?
- Nie. Skąd ten pomysł?
- Mówiłaś moje imię przez sen.
- Aha. No może troszkę - przyznała z lekkim uśmiechem na ustach.
- Ładnie się uśmiechasz.
- Dzięki.

******************* Perspektywa Thalii***************************
Obudziłam się z bólem głowy. Chciałam sięgnąć po telefon, a zobaczyłam Nathana, który spał w moim fotelu. "Co on do cholery tu robi?". Postanowiłam poczekać aż się obudzi. Zdążyłam w tym czasie ubrać się i zrobić lekki makijaż. Kiedy weszłam z powrotem on już nie spał.
- Czemu spałeś u mnie?
Zaczął mi tłumaczyć, że zasnęłam wczoraj na tarasie więc mnie przyniósł tutaj i został chwilę aż sam zasnął. Przy okazji przyznałam się, że mi się śnił. Wtopa na maxa! Zeszliśmy na dół. Mich właśnie robiła śniadanie, a kiedy zobaczyła Natha wypuściła talerz, który właśnie trzymała w ręce. Podeszła do mnie i poprosiła na stronę.
- Co on tutaj robi?!
No i musiałam jej opowiedzieć o tym, co wydarzyło się wczoraj.
- Ale nic między wami nie zaszło?
- Nie!!!
- A już myślałam...
- Michelle!
- Dobra, żartowałam tylko...
Wróciłyśmy do kuchni gdzie Nathan kończył już śniadanie. Usiadłam obok niego i też zaczęłam jeść. Kidy skończyłam Nath zapytał się mnie:
- Możemy pójść na spacer? Chciałbym z tobą porozmawiać.
- Pewnie, tylko się przebiorę.
Przebrałam się w luźny top z flagą USA, czarne rurki i czerwone conversy. Na głowę włożyłam jeszcze bandanę i byłam gotowa. Zeszłam na dół i krzyknęłam na cały dom "WYCHODZĘ!" i wyszliśmy. Skierowaliśmy się w stronę parku. Całą drogę spędziliśmy na gadaniu i śmianiu się. Po drodze spotkaliśmy Biancę i Jaya. Znają się dość krótko, a już są parą. Widać, że moja psiapsióła ufa chłopakowi. Cieszę się, że znalazła kogoś po tym dupku - Luke'u. Ale wrócę do naszego spaceru z Nathanem. Kiedy doszliśmy do parku, zaproponowałam lody. Chciałam zapłacić za swoje, ale oczywiście mój towarzysz się uparł. W końcu usiedliśmy na ławce i zaczęła się "poważna" rozmowa. Zaczęłam ja:
- Więc o czym chciałeś ze mną pogadać?
- Słuchaj Thalia...  Mam takie jedno pytanie...
- Tak?
- No wiesz, znamy się już dość długo, prawie półtora roku...
- I?
- I bardzo cię polubiłem. Ale nie tak jak koleżankę. Chodzi mi o coś poważniejszego...
- Wiem o tym.
- Skąd?
- Max mi powiedział.
- Zamorduję go!
- Nie musisz...
Po tych słowach nasze usta złączyły się w pocałunku. Trwaliśmy tak kilka minut, dopóki nie zabrakło nam powietrza. To była magiczna chwila. Po chwili wróciłam na ziemię. "Co ja zrobiłam?"
- Przepraszam cię. Nie powinnam była tego robić. Muszę już iść.
- Thalia, czekaj! Powiedz mi tylko jedno: żałujesz tego, że się pocałowaliśmy?
- No właśnie w tym problem, że nie.
- Czemu od razu problem?
- Ponieważ ja nie mogę się tak szybko zakochać. Już raz popełniłam ten błąd.
- Znasz mnie przecież. Nie szkrzywdziłbym cię nigdy!
- Muszę to przemyśleć. Proszę, daj mi czas.
- Dobrze, skoro tego chcesz.
- Dziękuję. Odprowadzisz mnie?
- Pewnie, że tak.
Droga powrotna minęła w ciszy. Kidy dotarliśmy pod drzwi, pocałowałam go w policzek i weszłam do środka. Udałam się do swojego królestwa (chodzi o pokój) i odpaliłam komputer. Zalogowałam się na fb. Akurat były i Annabeth i Bianca, więc opowiedziałam im o dzisiejszym dniu. One mi odpisały w tym samym momencie i to samo:
-"Zwariowałaś?! Nie widzisz, że on coś do ciebie czuje?"
- "To co ja mam teraz zrobić?"
- "Zadzwoń do niego i powiedz mu prawdę!"
- "Ok. Muszę lecieć. Pa :*"
Wyciągnęłam swój telefon z torby i napisałam sms'a do Natha:
"Masz czas? Chciałabym się z tobą spotkać. Muszę ci coś powiedzieć."
Po chwili otrzymałam wiadomość:
"Ok. W "Greenhouse" za 15 min."
Powtórzyła się akcja z rana. Wrzasnęłam "WYCHODZĘ!" i już mnie nie było.



****************************
Rozdział dedykuję Adzie;), love, Heli i asi0987 - naszym telepatom :). Chciałabym też podziękować asi za pomoc z nazwą restauracji.
Rozdział do bani, jak zawsze. Zachęcam do komentowania :*

6 komentarzy:

  1. dziękuję za dedykację i nie ma za co ;*
    rozdział super, dostaniesz ode mnie kopa za to "do bani jak zawsze" xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za dedyka.
    Pisz następny i nie marudź! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. głupoty gadasz ;) rozdział świetny ;**
    niech oni będa wreszcie razem ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. dziękuję za dedykę :D kopa masz, jak nic :D cioci love nie uciekniesz ;D a rozdział świetny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ode mnie tez masz kopa . Nie gadaj ze do bani super jest :*:*

    OdpowiedzUsuń
  6. SUPCIO ROZDZIALIK :)

    OdpowiedzUsuń